Aktualności
»Media
»Internet
»Komputery
»Kultura
»Gospodarka
»Polityka
»Kraj, Świat
»Telekomunikacja
»Nauka
»Dodaj kanał RSS
Polecamy
PIT-28 2006
Szablony CV
Najpopularniejsze tagi:
spolszczenie
wsi
chce
nowy
polska
nowe
polsce
akcji
raport
tvn
usa
premier
roku
euro
polski
mln
nowa
internet
sprawie
abp
Znajdź wiadomości na wybrany temat:
Telekomunikacja
2024-10-05 13:59:00| Telepolis.pl
Google właśnie usunęło ze swojego sklepu Google Play produkty antywirusowe jednego z najbardziej znanych producentów. Jest to skutek decyzji Białego Domu.Kaspersky znika z telefonów Android. Google usuwa je ze sklepu
Firma Google potwierdziła usunięcie aplikacji firmy Kaspersky Lab w wyniku sankcji nałożonych na firmę przez administrację USA. Decyzja ta ma również wpływ na użytkowników z całego świata. Pomimo, że działania amerykańskich władz nie wspominały o żadnych terytoriach poza Stanami, Google postanowiło usunąć produkty Kaspersky'ego wszędzie.
Co ciekawe, aplikacje zostały usunięte już w zeszłym tygodniu, a Google odcięło rosyjską firmę od dostępu do konta deweloperskiego.
Kaspersky uważa, że Google nadinterpretowało decyzję Białego Domu bez żadnej konsultacji z federalnymi organami regulacyjnymi. Kaspersky złożył apelację do Departamentu Handlu w USA i liczy na szybką interwencję w tej sprawie.
Aplikacje Kaspersky'ego można nadal pobrać na smartfony z Androidem ze sklepów Samsung, Huawei i Xiaomi oraz ze strony firmy. Producent w przypadku zainstalowanych wcześniej aplikacji ze sklepu Google Play obiecuje, że będzie aktualizował antywirus. Kaspersky jednak ostrzega, że poziom ochrony może być ograniczony.
Zobacz: Pilnie usuń to z telefonu. Dotyczy nawet 11 mln urządzeń
Zobacz: Kaspersky znika z rynku. Następca zgarnął milion użytkowników na raz
Kategoria: Telekomunikacja
2024-10-05 13:15:00| Telepolis.pl
Badacze cyberbezpieczeństwa odkryli niepokojące zachowanie smartfona Google Pixel 9 Pro XL. Narusza on w poważny sposób kwestie prywatności.Kto posiada telefon - Ty czy Google?
Organizacja Cybernews przeanalizowała ruch sieciowy Pixel 9 Pro XL i ustaliła, że jeszcze zanim zainstalujemy jakąkolwiek aplikację, smartfon przesyła prywatne dane użytkownika na serwery Google:
Co 15 minut, Google Pixel 9 Pro XL wysyła pakiety danych do Google.
W tych pakietach zawarte są takie prywatne dane, jak adres email, numer telefonu, status sieci i inne dane telemetryczne.
Co więcej, jak ustalił badacz bezpieczeństwa Aras Nazarovas, Pixel 9 Pro XL cyklicznie stara się pobierać i uruchamiać nowy kod, przez co narażony jest na potencjalne ataki. Wnioski grupy Cybernews sugerują, że Google posiada możliwość zdalnej kontroli urządzeń.
Ponadto ustalon też, że Google również łączy użytkowników z pewnymi usługami (np. Face Grouping) bez ich zgody, a z aplikacji takich, jak kalkulator da się wyciągnąć z przechwyconych danych historię obliczeń.
"Praktyki użyte przez Google wprawiają w konsternację - kto naprawdę jest właścicielem urządzenia" - powiedział Nazarovas.
Zobacz: Google Pixel 9 Pro XL inteligentny fotosmartfon z niedosytem mocy (test)
Zobacz: Pixel 9 Pro XL ma fajną nową funkcję, ale przyprawi Cię o ból głowy
Kategoria: Telekomunikacja
2024-10-05 12:30:00| Telepolis.pl
Po miesiącach testów na najbardziej narażonych rynkach, Google wreszcie uruchamia globalnie nowy pakiet antykradzieżowy dla telefonów z Androidem. Te trzy funkcje warto poznać.Telefon automatycznie zabezpieczony przed złodziejem
Po owocnych testach w Brazylii, które ruszyły jeszcze w maju, firma Google rozpoczęła globalne udostępnianie pakietu trzech nowych funkcji Androida. Mowa o Theft Detection Lock (automatyczne wykrywanie złodzieja), Offline Device Lock (blokada urządzenia offline) oraz Remote Lock (zdalna blokada).
Google uruchamia wszystkie te funkcje stopniowo w poszczególnych krajach i na różnych urządzeniach, docelowo jednak będą one standardowym wyposażeniem wszystkich telefonów z Androidem. Użytkownicy telefonów z systemem Google'a zasypują właśnie redakcje doniesieniami o pojawieniu się nowości w Samsungach czy Motorolach.
Jak działa pakiet antykradzieżowy Google'a?
Przede wszystkim można mówić tutaj o pewnych krokach wyprzedzających. Theft Detection Lock wykorzystuje czujniki telefonu do wykrywania, kiedy urządzenie zostało skradzione, automatycznie blokując ekran. Brane są tutaj pod uwagę niestandardowe zachowania użytkownika, jak nagła zmiana położenia telefonu w przestrzeni i im podobne. W skrócie, telefon wyrwany z ręki natychmiast zabezpiecza dostęp do naszych plików.
Offline Device Lock to z kolei automatyczna blokada urządzenia, jeśli jest ono przez dłuższy czas offline. Nawet jeśli złodziej wpadnie na pomysł umieszczenia telefonu w skrzyni z ołowiu, na nic mu się to zda. Google na wszelki wypadek zabezpieczy telefon, gdy będzie on przebywał przez dłuższy czas poza zasięgiem sieci.
No i ostatnia z funkcji to Remote Lock, który pozwala zdalnie zablokować urządzenie na stronie android.com/lock, po prostej weryfikacji numeru telefonu.
Kradzież telefonu to dla większości z nas bardzo traumatyczne przeżycie, a jest to sytuacja tym bardziej bolesna, jeśli przebywamy aktualnie w obcym nam miejscu, szczególnie poza granicami naszego kraju. Garść porad na takie sytuacje znajdziecie w tym artykule.
Kategoria: Telekomunikacja
2024-10-05 11:47:00| Telepolis.pl
Jeśli wydawało się wam, że wyszukiwarka Google to produkt do tego stopnia finalny, że nie trzeba w nim już nic zmieniać, to jesteście w błędzie. Google właśnie eksperymentuje z bardzo przydatną nowością.Niebieskie ptaszki w wynikach wyszukiwania
Witryny udające inne strony to zmora współczesnych czasów i to właśnie z nimi Google postanowił się uporać stosując specjalny system oznaczeń. Niektórzy użytkownicy zauważyli już niebieskie znaki weryfikacyjne obok linków do firm w wynikach wyszukiwania Google, które wskazują, że dana firma taka jak Meta czy Apple jest autentyczna, a nie jest podróbką próbującą korzystać z rozpoznawalnej marki.
Regularnie eksperymentujemy z funkcjami, które pomagają kupującym identyfikować godne zaufania firmy w internecie, i obecnie prowadzimy niewielki eksperyment polegający na pokazywaniu znaków weryfikacyjnych obok niektórych firm w Google
- tłumaczy serwisowi The Berge Molly Shaheen z biura prasowego Google'a
To nie jest jeszcze szerokodostępna funkcja
Co warto przy tym podkreślić, to wciąż eksperyment Google'a i firma póki co zbiera dane za pomocą pilotażu. Nowa forma wyświetlania wyników wyszukiwania nie jest dostępna dla wszystkich i jest przypisana do danego konta Google.
To już kolejna, weryfikacyjna nowość Google'a ostatnich tygodni. W analogiczny sposób firma próbuje oznaczać e-maile od zweryfikowanych nadawców w aplikacji Gmail.
Zobacz: Gmail na Android i iOS z niebieskim znaczkiem. Co to jest? Wyjaśniamy
Zobacz: Google zmienia aplikację Gmail. Na gorsze
Kategoria: Telekomunikacja
2024-10-05 11:05:00| Telepolis.pl
Sony wydaje coraz więcej gier na PC. Kolejną z nich jest Horizon Zero Dawn Remastered, które ukazuje się na sam koniec października 2024. Niestety firma podjęła 2 decyzje, które nie spodobają się wielu graczom.Do tej pory remastery gier na PC nie były niczym specjalnym, bo z reguły oferowane były w formie darmowych aktualizacji. Sony jednak uznało, że zmiany jakie wprowadzili deweloperzy z Guerrilla Games przy okazji Horizon Zero Dawn Remastered są na tyle poważne, że uzasadniają wydanie osobnego tytułu w pełnej cenie.
Może i drogo, ale za to z obowiązkiem konta PSN
Gra ukaże się na PC już 31 października 2024, a Sony właśnie zdjęło ze sklepów cyfrowych, Steamu i Epic Games Store, regularną edycję gry, która kosztowała w pewnym momencie ok. 55 zł. Teraz edycja zremasterowana jest jedynym sposobem, aby kupić grę przez Steam i kosztuje 219 zł. To nie jedyna zła wiadomość.
Oprócz tego, chociaż jest to gra single player, Horizon Zero Dawn Remastered będzie także wymagać konta PSN, aby grać na PC. Przez ten fakt, gra będzie niedostępna w krajach gdzie nie można takowego konta założyć. Niedawno, 19 września 2024, inna gra God of War: Ragnarok także miał podobne wymaganie i spotkał się początkowo z falą negatywnego przyjęcia. Teraz jednak już status recenzji ostatniego God of Wara jest "głównie pozytywny", a więc może to świadczyć, że gracze się powoli z tą sytuacją urządzają.
Zobacz: Gra roku! God of War: Ragnarok i potem długo nic (recenzja)
Zobacz: To miał być megahit na PC. Gracze nie zostawili suchej nitki
Kategoria: Telekomunikacja
2024-10-05 10:26:00| Telepolis.pl
Samsung wprowadził niedawno aktualizację, która spowodowała poważne problemy dla niektórych modeli telefonów Galaxy, w tym pewnych flagowców. W skrajnych przypadkach potrafiły się w ogóle nie włączać. Teraz firma podjęła kroki.Aktualizacja ucegliła stare flagowce
Posiadacze wybranych modeli Samsung Galaxy z Androidem 12 otrzymali ostatnio aktualizację, która wprowadziła je w stan zapętlenia przy uruchamianiu, tzw. bootloop. W praktyce ucegliło to dotknięte problemem telefony, czyli nie dało się ich normalnie uruchomić.
Usterka dotyczy poniższych modeli smartfonów Samsunga:
Galaxy S10, Galaxy S10 Plus, Galaxy S10 5G, Galaxy S10 Lite, Galaxy S10e
Galaxy Note 10, Note 10 Plus, Note 10 Plus 5G
Galaxy M51
Galaxy A90
Po odkryciu tego faktu, Samsung wstrzymał aktualizację i zapowiedział prace nad naprawieniem problemu. Firma zakomunikowała, aby użytkownicy skontaktowali się ze wsparciem technicznym Samsunga, aby otrzymać pomoc dotyczącą ich urządzeń.
Samsung ustalił przyczynę usterki - jest to najnowsza wersja aplikacji SmartThings (służącej do kontroli urządzeń inteligentnego domu, od soundbarów po lodówki).
Aktualizacja Samsunga jest obecnie zamrożona i nie ma już żadnego ryzyka, że posiadając jeden z ww. telefonów uceglimy sobie sprzęt.
Zobacz: Samsung Galaxy A55 test. Świetny telefon, który kupisz bez kredytu
Zobacz: Samsung Galaxy Z Flip6 odsłania swe tajemnice
Kategoria: Telekomunikacja
2024-10-05 09:01:49| Telepolis.pl
Sony WF-C510 to niedrogie słuchawki TWS, które od kilku tygodni można znaleźć w ofercie japońskiego producenta. Czy warto się nimi zainteresować?Umówmy się nie każdy chce wydawać czterocyfrową kwotę na słuchawki. Dla takich osób w ofercie firmy Sony pojawił się model Sony WF-C510. To niedrogie słuchawki TWS, które w sklepach znajdziemy za 269 zł.
Wygląd i wykonanie
Małe i niepozorne tak najkrócej można opisać słuchawki Sony WF-C510. To niewielkie pchełki pozbawione zdobień oraz zbędnych ekscesów.
Kopułki mają kształt łezki i w całości mieszczą się w małżowinie usznej. Znajdziemy na nich dyskretne logo producenta, zestaw mikrofonów oraz fizyczne przyciski sterujące, co akurat w mojej ocenie stanowi sporą zaletę.
Cała obudowa wykonana jest z matowego plastiku. Do testów otrzymaliśmy słuchawki w kolorze biały, jednak dostępnych opcji jest więcej i obejmują także czerń, błękit oraz jasnożółty.
Warto wspomnieć, że tutejsze tulejki są dość długie, w związku z czym jest szansa, że będą na nie pasowały tipsy przeznaczone dla słuchawek przewodowych. Na szczęście dołączony do zestawu zestaw silikonowych nakładek sprawdza się na tyle dobrze, że tego typu eksperymenty raczej nie będą konieczne.
Jakość wykonania stoi na wysokim poziomie. Dotyczy to także niewielkiego etui ładującego, które również wykonane zostało w całości z matowego plastiku. Sprawia ono solidne wrażenie, zawias pracuje poprawnie i co bardzo istotne bez problemu mieści się nawet w najmniejszych kieszonkach jeansów.
Wygoda
Sony WF-C510 to malutkie słuchawki, które głęboko wchodzą do kanału słuchowego. Dzięki temu stabilnie trzymają się podczas codziennych odsłuchów. Przynajmniej w założeniach, bo zależnie od budowy ucha mogą tu wystąpić pewne różnice. Sam uważam testowany model za bardzo wygodny, a w połączeniu z tipsami w rozmiarze M nie miałem problemu ani ze złapaniem pełnej izolacji, ani nie odczuwałem dyskomfortu podczas korzystania z nich przez dłuższy czas.
Moim jedynym zarzutem do komfortu noszenia jest to, że silikonowe tipsy są dość śliskie. Kiedy ucho zaczyna się pocić, słuchawki zaczynają wysuwać się z uszu. Może nie na tyle, by bez ostrzeżenia wypadły gdzieś na ulicę, ale i tak bywa to irytujące.
Choć testowany model nie posiada systemu aktywnej redukcji szumu (ANC), to pasywna izolacja przy odpowiednio dobranych tipsach stoi na bardzo wysokim poziomie. W toku testów nie spotkałem się z sytuacją, w której okazałaby się niewystarczająca. Warto natomiast zauważyć, że mimo braku ANC, Sony WF-C510 oferują tryb dźwięków otoczenia.
Łączność
Słuchawki wykorzystują łączność Bluetooth 5.3. Posiadają także funkcję multipoint, tj. możliwość jednoczesnego połączenia z dwoma urządzeniami. W praktyce łączność bezprzewodowa nie sprawiała żadnych problemów.
Obsługa i aplikacja
Obsługa słuchawek odbywa się w całości za pomocą fizycznych przycisków umieszczonych po zewnętrznej stronie kopułek. Korzysta się z nich wygodnie i są znacznie bardziej niezawodne od alternatywy w postaci gestów dotykowych.
Aplikacja nie jest wymagana do korzystania ze słuchawek, ale możemy ją pobrać zarówno ze Sklepu Play, jak i App Store.
W chwili przygotowywania testu apka była dostępna jako Headphones Connect, jednak w międzyczasie zdążyła przejść rebranding i obecnie znajdziemy ją pod nazwą Sound Connect. Charakteryzuje się estetycznym interfejsem oraz praktyczną funkcjonalnością. Przede wszystkim możemy z jej poziomu zaktualizować oprogramowanie słuchawek, skorzystać z korektora czy w ograniczonym stopniu zmienić działanie wbudowanych przycisków.
Jakość dźwięku
Odsłuchy miały przy domyślnych ustawieniach sprzętu. Punktem odniesienia były słuchawki Technics EAH-AZ60M2 oraz Jabra Elite 10. Playlistę z utworami testowymi można znaleźć tutaj.
Sony WF-C510 obsługują wyłącznie podstawowe kodeki, tj. SBC i AAC. W tym segmencie trudno nazwać to poważną wadą, szczególnie że nie powinno stanowić wąskiego gardła dla jakości dźwięku.
I uwierzcie mi, nie jest. Sony WF-C510 to prawdopodobnie najlepiej grające słuchawki w swojej klasie. Ba, swoim brzmieniem spokojnie mogą zawstydzić większość par w cenie do 1000 zł.
Niskie tony serwowane są precyzyjnie i energicznie. Średnica jest klarowna i bezpośrednia. Obydwa zakresy charakteryzują się dobrą jak na ten segment rozdzielczością oraz naturalnym brzmieniem.
Prawdziwą gwiazdą są jednak tutejsze tony wysokie. Ilościowo jest ich dużo, jednak nie na tyle, by zdominować resztę przekazu. Technicznie wypadają jednak znacznie lepiej niż można by w tej cenie oczekiwać. Wybrzmiewają długo i naturalnie, a poszczególne źródła są odpowiednio zróżnicowane. Talerze perkusyjne nie zlewają się w jeden szum, co często zdarza się nawet w przypadku modeli droższych, a zachowują swój indywidualny charakter. Jednocześnie tony wysokie prezentowane są gładko i nie męczą, nawet przy dłuższym odsłuchu.
Całość składa się na energiczne granie o niemal audiofilskim zacięciu. Testowany model świetnie sprawdzi się w praktycznie każdym gatunku, choć jeśli miałbym wybierać, najbardziej przypasowały mi w porządnie zrealizowanych albumach rockowych.
Mikrofon
Wbudowany mikrofon radzi sobie ze swoim podstawowym zadaniem, jednak jakością nagrań nie jestem zachwycony. Barwa rejestrowanego głosu jest mocno zniekształcona, głównie za sprawą agresywnego odszumiania. Trzeba natomiast przyznać, że podczas rozmów sprawdzał się bardzo dobrze i wszystkie wypowiedzi przekazywał wyraźnie, a to jest tutaj najważniejsze.
Podsumowanie
Sony WF-C510 wywarły na mnie fenomenalne wrażenie. Zgrabne, wygodne, dobrze wykonane i co najważniejsze w cenie 269 zł grają absolutnie bezkonkurencyjnie. Jedyną rysą na wizerunku testowanego modelu może być brak ANC, ale moim zdaniem bronią się i bez tego. W swojej klasie to naprawdę fantastyczny wybór.
Ocena końcowa: 9/10
Plusy:
Rewelacyjna jakość dźwięku
Komfortowe podczas długiego noszenia
Bardzo dobra pasywna izolacja
Obsługa za pomocą fizycznych przycisków
Dobra jakość wykonania
Kompaktowe gabaryty
Atrakcyjna cena
Tryb dźwięków otoczenia
Funkcja multipoint
Minusy:
Brak ANC
Jakość dźwięku rejestrowanego przez mikrofon mogłaby być lepsza
Sony WF-C510 - sprawdź cenę
Słuchawki do testów dostarczone przez firmę Sony.
Kategoria: Telekomunikacja
2024-10-05 08:31:38| Telepolis.pl
Facebook zmienia wizję funkcjonalności swojej platformy społecznościowej. Najnowsze zapowiedzi mogą nie spodobać się wielu użytkownikom, choć mają też szansę zaskarbić sobie sympatię.Meta, właściciel portalu Facebook, eksperymentuje z kilkoma nowymi funkcjami, które mają na celu zwiększenie aktywności użytkowników.
Facebook pokaże więcej treści od kont, których nie śledzisz
Wśród tych zmian jest nowa zakładka "Odkryj" (Explore), która personalizuje zawartość dla każdego użytkownika z osobna wyświetlając im wpisy, zdjęcia oraz filmiki - od kont, których nie śledzimy. Algorytm tej zakładki jest oparty na zainteresowaniach użytkowników i mogą się pojawić tam zawartości od zwykłych użytkowników, jak i z grup pasjonatów bardzo konkretnych dziedzin.
Ponadto Facebook zamierza pogrupować całą zawartość wideo - w formie długich form, jak i krótkich rolek - w jedno miejsce, dodając nową zakładkę na tego typu treści. Algorytm rekomendacji ma według Facebooka być "turbo-doładowany", a więc należy się spodziewać bardzo częstego odświeżania treści skrojonych pod nas. Wg Meta, młodzi dorośli spędzają 60% swojego czasu na Facebooku właśnie oglądając filmiki.
Oprócz tego, inną nowością jest zakładka "Lokalne", która agreguje zawartość z Marketplace, lokalnych grup oraz wydarzeń. Na razie ta funkcja jest testowana w 10 miastach w USA (w tym Nowym Jorku i Los Angeles).
Poza tym, Messenger również ma się zmienić, otrzymując funkcję Messenger Communities, która pcha ten komunikator w stronę Slacka czy Discorda. Idea polega tu na tym, że można stworzyć jedną większą społeczność, a następnie zagnieździć mniejsze podkanały tematyczne w ramach tejże społeczności. Plusem takiego rozwiązania jest to, że nie trzeba tutaj zakładać żadnej grupy na Facebooku, by zapraszać użytkowników.
Facebook nie był zbyt szczegółowy w swoim ogłoszeniu, ale wygląda na to, że opisane wyżej funkcje są już częściowo testowane przez wybranych użytkowników, a niektóre z nich mają być stopniowo rozsyłane w najbliższym czasie.
Zobacz: Facebook wreszcie zrobi z tym porządek. Jest nowe narzędzie
Zobacz: Nowość od Meta. Oni porozmawiają z tobą na Facebooku i nie tylko
Kategoria: Telekomunikacja
2024-10-04 23:49:53| Telepolis.pl
Spół Polkomtel, operator sieci Plus, poinformowała o zmianach w warunkach umów o świadczenie usług telekomunikacyjnych w ramach ofert na kartę. Zmiany te są konieczne, aby dostosować działalność do nowej ustawy Prawo komunikacji elektronicznej, która wchodzi w życie 10 listopada 2024 roku.Ustawa Prawo komunikacji elektronicznej wprowadza szereg zmian, które wpłyną na korzystanie z ofert na kartę w sieci Plus. Zaczną one obowiązywać 10 listopada 2024 roku. Najważniejsze z tych zmian to:
Zmiany w umowie. Plus będzie mógł jednostronnie zmieniać warunki umowy tylko w określonych przypadkach, na przykład gdy wynika to ze zmiany przepisów prawa lub decyzji Prezesa UKE. O planowanych zmianach klienci będą informowani z miesięcznym wyprzedzeniem.
Wypowiedzenie umowy z winy operatora. Klienci będą mogli wypowiedzieć umowę z winy operatora w przypadku istotnych rozbieżności między rzeczywistym wykonaniem usług a warunkami umowy.
Usługa "Kupuj z Plus". Wprowadzone zostaną limity kwotowe na zakupy w ramach tej usługi, a klienci będą musieli autoryzować każde obciążenie.
Reklamacje. Rozszerzony zostanie zakres reklamacji, a klienci będą mogli wskazać preferowany sposób otrzymania odpowiedzi.
Monitorowanie wykorzystania usług. Plus zapewni narzędzia do monitorowania i kontrolowania wykorzystania usług internetowych i komunikacji interpersonalnej.
Przenoszenie numeru. Zmienią się niektóre zasady przenoszenia numerów do innych operatorów.
Zwrot środków z zasileń. Klienci będą mogli ubiegać się o zwrot niewykorzystanych środków w przypadku wygaśnięcia ważności konta lub zmiany operatora.
Bezpłatny wykaz wykonanych usług. Plus nie będzie pobierał opłaty za podstawowy wykaz wykonanych usług.
Bardziej szczegółowe informacje znajdują się w tym dokumencie (PDF).
Klienci, którzy nie akceptują nowych warunków umowy, mają prawo ją wypowiedzieć do 10 listopada 2024 roku formalnie, a w rzeczywistości w dowolnym momencie.
Zobacz: Pogrom w Plusie. Kilkadziesiąt usług i promocji idzie pod nóż
Zobacz: Play dostosuje umowy do nowych przepisów
Kategoria: Telekomunikacja
2024-10-04 22:37:44| Telepolis.pl
Europa znowu w tyle? Nasz kontynent przegrywa walkę już nie tylko z Azją, ale również z USA. Możemy zapomnieć o FABach z najnowszymi litografiami.
Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Europa od jakiegoś czasu próbują ściągnąć do siebie producentów półprzewodników. Już pandemia COVID-19 w ostatnich latach udowodniła, że poleganie wyłącznie na produkcji w Azji niesie ze sobą spore zagrożenia.
TSMC, Samsung, Micron i Intel zacierają ręce
Wiemy już, że firmy nie są zainteresowane Starym Kontynentem. Dowodem na to może być wstrzymanie przez Intela inwestycji w Niemczech i Polsce, gdzie miały powstać nowe zakłady. Wielki Brat wie jednak jak przekonać do siebie gigantów. Mowa nie tylko o miliardowych dofinansowaniach, ale i ustępstwach w prawie.
Zgodnie z najnowszym raportem agencji prasowej Reuters, rząd USA pozwoli wybranym producentom półprzewodników na obejście przepisów dotyczących ochrony środowiska. Ma to przyśpieszyć budowę i uruchomienie nowych zakładów przez firmy takie jak TSMC, Samsung, Micron oraz Intel.
W tym celu giganci będą musieli jednak spełnić pewne warunki. Po pierwsze budowa fabryki musi rozpocząć się przed 31 grudnia 2024 roku, a po drugie pożyczki federalne w ramach ustawy CHIPS nie mogą być wyższe niż 10% całkowitego kosztu projektu.
Opinie na temat tej decyzji są podzielone. Zoe Lofgren zauważyła, że wcześniejsze projekty półprzewodnikowe w Kalifornii spowodowały ogromne szkody dla środowiska, a powtarzanie tych błędów to głupota. Republikanie są bardziej zadowoleni, podkreślając, że zwiększy to niezależność Stanów Zjednoczonych.
Zobacz: Ubisoft w tarapatach. Firmę mogą wykupić Chińczycy
Zobacz: Nadciąga nowe Raspberry Pi. Są pierwsze poszlaki
Kategoria: Telekomunikacja
Strony : [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] [11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20] następna »