Aktualności
»Media
»Internet
»Komputery
»Kultura
»Gospodarka
»Polityka
»Kraj, Świat
»Telekomunikacja
»Nauka
»Dodaj kanał RSS
Najpopularniejsze tagi:
spolszczenie
wsi
chce
nowy
polska
nowe
polsce
akcji
raport
tvn
usa
premier
roku
euro
polski
mln
nowa
internet
sprawie
abp
Znajdź wiadomości na wybrany temat:
2023-03-29 18:30:41| Telepolis.pl
Jabra Elite 4 to niedrogie słuchawki TWS ze skutecznym systemem redukcji szumów (ANC). Czy warto je kupić? Sprawdzamy!Podsumowanie | Ocena końcowa: 8/10
Jabra Elite 4 to słuchawki, które stoją niejako okrakiem pomiędzy półką budżetową oraz segmentem premium. Co jednak bardziej istotne, wychodzą na tym bardzo dobrze. Skuteczny system ANC w cenie poniżej 500 zł to w dalszym ciągu rzadkość i duży atut testowanego modelu. Dodajmy do tego przyzwoitą jakość dźwięku oraz niezłą ergonomię i dostajemy sprzęt, na który faktycznie warto wydać pieniądze. Oczywiście o ile nie mamy problemu z głęboką aplikacją oraz sporadycznymi problemami z połączeniem.
Generalnie jednak niewielkie potknięcia nie zmienią tego, że Jabra Elite 4 to słuchawki bardzo udane. Jeśli nie w smak Wam wydawanie blisko 1000 zł na modele premium, a mimo to chcecie posłuchać muzyki lub ulubionego podcastu w ciszy, będą one doskonałym wyborem.
Plusy:
Skuteczna funkcja aktywnej redukcji hałasu (ANC)
Świetny mikrofon
Funkcja Multipoint
Stabilnie leżą w uchu
Dopracowana aplikacja
Niezła jakość dźwięku w kontekście do ceny
Rozsądna cena
Dobry czas pracy na jednym ładowaniu
Minusy:
Sporadyczne problemy z połączeniem
Długie tulejki mogą uwierać niektórych użytkowników
Brak siateczki zabezpieczającej komorę przetwornika
Jabra Elite 4 niedrogie słuchawki z ANC
Jabra Elite 4 to nowe słuchawki TWS w ofercie duńskiej marki. Choć w znacznej mierze bazują one na modelu Elite 3 z 2021 roku, to wprowadzają względem niego kilka istotnych usprawnień. Najważniejszym z nich jest dodanie funkcji aktywnej redukcji szumów (ANC), co w przypadku sprzętu za 469 zł może się okazać istotną zaletą.
Słuchawki sprzedawane są w zestawie z krótkim przewodem USB-C oraz trzema parami tipsów w rozmiarach S, M i L.
Ja to już gdzieś widziałem
Z wyglądu Jabra Elite 4 praktycznie nie różnią się od pozostałych modeli z serii Elite, co osobiście uważam za zaletę. To minimalistyczne dokanałówki z charakterystycznymi długimi tulejkami oraz trójkątną kopułką. Co warto już w tym miejscu pochwalić, słuchawki są malutkie i po włożeniu do uszu praktycznie w ogóle z nich nie wystają, a więc nie ma ryzyka, że będziemy wyglądać jak kosmita.
Same tulejki oprócz tego, że są długie, są także okrągłe i w żadne sposób niezabezpieczone przed brudem. Siateczki nie znajdziemy ani na słuchawce, ani na tipsach, co może się negatywnie odbić na żywotności sprzętu.
Same słuchawki wykonane zostały w całości z plastiku. Tworzywo wydaje się przyzwoitej jakości i jest przyjemne w dotyku. Na wysokim poziomie stoi też spasowanie elementów.
Nieco gorsze wrażenia sprawia etui słuchawek. Jest ono niewielkich rozmiarów i charakteryzuje się zaokrąglonym kształtem, dzięki czemu łatwo zmieścić je w każdej kieszeni (np. małej kieszonce jeansów). Wykonano je najprawdopodobniej z tego samego tworzywa co słuchawki, jednak spasowanie elementów stoi o oczko niżej, m.in. ze względu na wyraźnie wyczuwalny luz przy zawiasie. Mówiąc krótko, etui to główny element, który przypomina nam, że mamy do czynienia z produktem z półki średniej.
Stabilne jak skała
Powiem tak: komfort noszenia Jabra Elite 4 może być zarówno jedną z ich największych zalet, jak i najpoważniejszą wadą. Generalnie opowiadam się za tą pierwszą opcją, ale po kolei.
Jak wspomniałem, mamy tu do czynienia z konstrukcją dokanałową bez dodatkowych wypustek (takich jak np. w AirPodsach), ale za to z długimi tulejkami. To oznacza głęboką aplikację, dzięki czemu słuchawki trzymają się w uszach bardzo stabilnie i w większości przypadków dobrze wypełniają kanał słuchowy. Dostajemy więc jedne z nielicznych TWS-ów, w których można komfortowo uprawiać sport i nie trzeba co chwila poprawiać ich w uchu. Dodatkowo Elite 4 mogą się pochwalić ponadprzeciętną pasywną izolacją od otoczenia. Osobiście uważam to wszystko za olbrzymi atut.
Ale nie da się ukryć, że Jabra Elite 4 wymagają trochę przyzwyczajenia. To nie są jedne z tych słuchawek, w których można siedzieć kilka godzin i zapomnieć, że ma się je w uszach. Wręcz przeciwnie u osób nieprzyzwyczajonych do dokanałówek lub z niekompatybilnymi kanałami słuchowymi dyskomfort może pojawić się już po kilku minutach.
Jak już wcześniej kilka razy wspomniałem, jedną z cech wyróżniających Jabra Elite 4 na tle konkurencji jest funkcja aktywnej redukcji szumów (ANC). Choć teoretycznie tego typu rozwiązania znajdziemy w słuchawkach znacznie tańszych, ich skuteczność jest zwykle symboliczna i nie radzą sobie z niczym, co nie jest cichym, jednostajnym szumem.
Testowany model wypada pod tym względem dużo lepiej. Co prawda w dalszym ciągu nie jest to poziom słuchawek premium (np. Jabra Elite 85t), jednak tutejsze ANC w parze z niezłą izolacją pasywną pozwala np. na komfortowe słuchanie muzyki podczas spaceru wzdłuż ruchliwej ulicy albo w hałaśliwym biurze. To nie tylko chwyt marketingowy to serio działa.
Jabra Elite 4 z telefonem lub komputerem połączymy za pomocą technologii Bluetooth 5.2. Słuchawki obsługują rozwiązania Google Fast Pair i Microsoft Swift Pair. Posiadają także funkcję Multipoint, a więc możliwość jednoczesnego połączenia z dwoma urządzeniami i korzystania z nich równolegle. Co ważne, rozwiązanie to nie jest ograniczone do jednego ekosystemu, tak jak ma to miejsce np. u Apple i Samsunga.
W tym miejscu warto nadmienić, że podczas testów połączenie nie zawsze było stabilne i zdarzało się na krótką chwilę pojawiały się zniekształcenia. Nie wiem, czy jest to związane z głęboką aplikacją w uchu, niedopracowanym oprogramowaniem, czy też świadczy to o jakiejś poważniejszej wadzie sprzętowej. Ważne jest to, że problem nie był przesadnie uciążliwy i na późniejszym etapie testów w ogóle nie występował.
Obsługa odbywa się za pomocą fizycznych przycisków na słuhawkach. Nie jest to system szczególnie rozbudowany, bo w praktyce ogranicza się do wznawiania/wstrzymywania odtwarzania na prawej i włączania/wyłączania ANC po lewej stronie, ale działa i nie musimy się martwić, że przez przypadek coś popsujemy przypadkowym dotknięciem.
Oczywiście jeśli chcemy, możemy pójść o krok dalej i zainstalować dedykowaną aplikację Jabra Sound+. Ta dostępna jest zarówno w Sklepie Google Play, jak i Apple App Store. Charakteryzuje się ona estetycznym interfejsem oraz rozbudowaną funkcjonalnością. Z jej poziomu możemy m.in. aktywować equalizer, spersonalizować działanie przycisków (choć w bardzo ograniczonym zakresie) i zaktualizować oprogramowanie pokładowe słuchawek. Robi co ma robić i robi to dobrze. Jedyny minus nie ma języka polskiego.
Granie adekwatne do ceny
Jeśli mam być zupełnie szczery, Jabra Elite 4 przypadły mi do gustu przede wszystkim ze względu na ich walory praktyczne. Nie oznacza to, że grają źle powiedziałbym, że jest to jakość adekwatna do ceny, którą płacimy.
Jabra Elite 4 mogą się pochwalić obsługą kodeków SBC, AAC i aptX. Cieszy obecność tego ostatniego, bo bynajmniej nie jest to normą u konkurencji. Zabrakło co prawda kodeków wysokiej rozdzielczości, takich jak np. LDAC, jednak nie wydaje się, by w sprzęcie tej klasy było to jakąś większą stratą.
Pod względem brzmienia mamy tu do czynienia z mocną V-ką. Podbite zostały niskie i wysokie tony kosztem średnicy. To granie rozjaśnione, mocno rozrywkowe i z wyraźnym przytupem, ale jednocześnie uniwersalne, które powinno pasować do większości gatunków.
Niskie tony zostały wyraźnie podkreślone, szczególnie w swoim wyższym zakresie, ale charakteryzują się słabym zejściem oraz są nieco jałowe słabo zróżnicowane i niezbyt szczegółowe. Ich ilość będzie mocno uzależniona od tego, na ile skutecznie złapiemy seala. Jeśli basu jest dla nas za mało, warto pobawić się z różnymi rozmiarami tipsów, a nawet ukraść jakieś z innych słuchawek powinno pomóc. Generalnie jednak niskie tony nie starają się być tutaj główną atrakcją, a po prostu dobrze spełniają swoją rolę w miksie.
Średnica ucieka na nieco dalszy plan, ale w żadnym razie nie powiedziałbym, że jej brakuje. Wokale i część instrumentów (np. gitary) wydają się co prawda odchudzone, ale pozostają przyjemne w odbiorze i nie giną w tłumie. Nieźle wypada klarowność przekazu, co pewnie wynika z faktu, że producent pozycjonuje swoje słuchawki jako model do zastosowań biurowych oraz rozmów.
Wysokie tony są wyraźnie podkreślone i zdarza im się dominować nad resztą przekazu. Są stosunkowo mocno rozciągnięte, jednak nie nazwałbym ich do końca naturalnymi. Są mocno podbite, co skutkuje skróconym wybrzmiewaniem i wystąpieniem sybilantów (charakterystyczne syczenie przy głoskach s i sz). Nadaje także brzmieniu nieco metaliczny charakter i brutalnie eksponuje pomyłki realizatora.
Szczegółowość dźwięku jest raczej przeciętna adekwatna do segmentu cenowego, ale najdrobniejszych niuansów brzmieniowych to tu raczej nie znajdziemy. Scena z kolei jest stosunkowo szeroka w każdym razie jak na słuchawki TWS. Muzyka nie gra bezpośrednio w głowie, tylko w pewnej odległości od naszych uszu, a między źródłami pozornymi wyczuwalny jest wyraźny dystans. Takie napowietrzone brzmienie to miła odmiana po gęstszym, bardziej basowym graniu, które często charakteryzuje konkurentów testowanego modelu.
Idealny kompan do rozmów
Wbudowany mikrofon zawsze stanowił stronę słuchawek duńskiej marki i nie inaczej jest w przypadku Jabra Elite 4. Choć rejestrowany głos nie jest wolny od zniekształceń, tak pod względem klarowności trzyma bardzo wysoki poziom. Jeśli potrzebujecie słuchawek do rozmów głosowych, testowany model będzie doskonałym wyborem.
Tym bardziej, że również żywotność baterii wypada naprawdę dobrze. Producent obiecuje 5,5 godziny nieprzerwanego słuchania z aktywnym ANC oraz do 22 godzin po uwzględnieniu etui ładującego. Z moich obserwacji wynika, że podane wartości z grubsza pokrywają się z rzeczywistością. Oznacza to, że Jabra Elite 4 nie biją może rekordów wytrzymałości, ale nie dają też żadnych powodów do narzekania.
I w sumie to samo mógłbym napisać w podsumowaniu. To słuchawki, dopracowane oraz pozbawione oczywistych wad. Robią to, co mają robić i praktycznie w każdej kategorii wypadają co najmniej dobrze. Jeśli potrzebujecie uniwersalnych TWS-ów, Jabra Elite 4 stanowią naprawdę udaną propozycję.
Słuchawki do testów udostępniła firma Jabra.
Kategoria: Telekomunikacja
2023-03-29 18:12:24| Telepolis.pl
Wikipedia dołącza do grupy przedsiębiorstw, które będzie można rozpoznać nie tylko po logo, lecz również po dźwięku. Już teraz możemy usłyszeć, jak brzmi dżingiel popularnej encyklopedii.Istnieją dźwięki, które przemawiają do nas bardziej niż obrazy. Nawet osoby nie interesujące się kinematografią z pewnością bezbłędnie wskażą wytwórnię filmową odpowiedzialną za daną produkcję po samym dźwięku towarzyszącym logo. Teraz Wikipedia również ma własny dżingiel.
Wikipedia będzie miała udźwiękowione logo
Coraz więcej treści w Wikipedii pojawia się w formacie audio. W związku z tym Wikimedia Foundations zadecydowało, że powstanie udźwiękowione logo internetowej encyklopedii. Zwycięski dźwięk wyłoniono w drodze konkursu, w którym wzięło udział 3235 melodii zgłoszonych przez 2094 uczestników ze 135 krajów.
Wikimedians, are you ready?
We are thrilled to announce that we have found the winning entry to The Sound of All Human Knowledge contest! Fun fact: We used the actual sound logo to create the sound wave in this video. #WikiSoundLogohttps://t.co/GykcY54WfE pic.twitter.com/RYhK2tVCmj
Wikimedia Foundation (@Wikimedia) March 28, 2023
Ewentualnie liczba propozycji została zredukowana do 10 najlepszych, z spośród nich wyłoniono zwycięzcę. Autorem wybranej melodii jest Thaddeus Osborne, inżynier atomowy i producent muzyczny z Wirginii. Chociaż zwycięski dźwięk został już wybrany, powyższa melodia nie jest dokładnie tym, co usłyszysz obok treści Wikimedia w przyszłości.
Jak podaje fundacja, najpierw melodia musi zostać profesjonalnie nagrana w studio. Pojawią się jej różne wersje, w tym dwusekundowa do postów w mediach społecznościowych i dłuższa, trwająca 60 sekund dla większych wydarzeń.
Zobacz: Morele uniknie kary za wyciek danych. Zabrakło jednego papieru
Zobacz: Rosja uruchomiła nową stację radiową. Inną niż reszta
Kategoria: Telekomunikacja
2023-03-29 17:27:59| Telepolis.pl
Powraca temat zakazu używania telefonów w szkołach. Szef MEiN, Przemysław Czarnek, wyjaśnił w wywiadzie dla PAP, jakie stanowisko na tę sprawę ma kierowany przez niego resort. Prawnego zakazu prawdopodobnie nie będzie, zamiast niego powstaną wytyczne dla szkół.O nowym zakazie używania telefonów w szkołach mówi się już od kilku tygodni. O pomyśle zrobiło się głośno, gdy Rada Dzieci i Młodzieży przy Ministerstwie Edukacji i Nauki wydała rekomendację, w której mowa o zaostrzeniu zasad używania smartfonów w szkołach. Zaowocowało to między innymi petycją wystosowaną przez Centrum Życia i Rodziny, które opowiedziało się za wprowadzeniem całkowitego zakazu korzystania z telefonów w szkołach.
Na ten temat wypowiadał się także Przemysław Czarnek, który popierając zakaz używania telefonów także podczas przerw, przekonywał, że ograniczenia chcą sami uczniowie. W dzisiejszym wywiadzie z ministrem, zamieszonym przez PAP, szef MEiN tłumaczy, jakie stanowisko i plany ma jego resort.
Zobacz: Rząd narzuci Polakom kolejny zakaz? Tego chce minister Czarnek
Albo nowe prawo, albo tylko wytyczne dla szkół
W wywiadzie dla PAP Przemysław Czarnek narzeka na kryzys rodziny, co odbija się także na sytuacji panującej w szkołach oraz zachowaniu uczniów poza nimi. Zdaniem ministra, za podobne zjawiska odpowiada ideologia lewacka, która zasiała wiatr.
Autorka wywiadu zasugerowała, że dzieci i młodzież, przebywając w wirtualnym świecie, coraz częściej wymykają się kontroli dorosłych. To naraża je m.in. na kontakt z materiałami erotycznymi.
Wydaje się też, że ma pani rację w tym, że głównym powodem jest brak kontroli rodziców nad tym, co robią, czym żyją ich dzieci
zgodził się minister Czarnek.
Następne pytanie dotyczyło smartfonów w szkole. Szef MEiN przypomniał, że już teraz każda szkoła może wprowadzić u siebie zakaz używania telefonów komórkowych i wiele placówek z niego korzysta. Nie chodzi jednak o zakaz przynoszenia telefonów do szkoły, ale używania ich podczas lekcji, jak również w trakcie przerw.
Minister Czarnek podkreślił, że taka decyzja leży w kompetencjach szkoły, a decyzje mogą podjąć dyrektorzy szkół, rady pedagogiczne czy rady rodziców. Jednocześnie ujawnił, że trwają debaty nad tym, jak pomóc w podjęciu decyzji o zakazie tym szkołom, które się dotąd na to nie zdecydowały. Tą pomocą mają być albo wytyczne, albo nowe prawo. Obecnie trwają prace nad tymi zagadnieniami, poprzedzone konsultacjami wśród młodzieży.
Szef MEiN przekonuje, że brak decyzji o zakazie używania telefonów w szkołach to często efekt presji ze strony rodziców oraz uczniów. Dlatego ministerialne wytyczne mają ułatwić szkołom wprowadzenie takiego rozwiązania.
Przemysław Czarnek przekonuje, że zakaz używania telefonów w szkołach czyli sytuacja, gdy urządzenia chowane są na cały czas trwania zajęć do szafek nie utrudnia rodzicom kontaktu z dziećmi. Mogą oni w razie pilnej sprawy zadzwonić do sekretariatu szkoły i zapytać, czy dziecko pojawiło się na lekcjach i czy wszystko jest z nim w porządku. W razie konieczności rodzice mogą też poprosić dziecko do telefonu. Również dzieci mogą wyjąć w razie sytuacji alarmowej telefon z szafki i zadzwonić do rodziców.
Szef MEiN przedstawił się jako przeciwnik zakazu przynoszenia komórek do szkół. Minister wskazał na zalety smartfonów na przykład możliwość wykorzystania aplikacji monitorujących drogę dziecka do szkoły i z powrotem, co zapewnia im większe bezpieczeństwo.
Nikt wiec nie mówi o zakazie przynoszenia smartfonów do szkoły, nikt nie mówi o braku kontaktu z rodzicami, tylko o zakazie używania tego sprzętu na lekcjach i na przerwie
podsumował Przemysław Czarnek.
Pełna treść wywiadu na stronie PAP.
Zobacz: Unia wymusi. Koniec wciskania ciemnoty właścicielom smartfonów
Zobacz: Rząd zabezpieczy dane Polaków. Jest ustawa
Kategoria: Telekomunikacja
2023-03-29 16:06:16| Telepolis.pl
Żabka zakończyła testy nowej funkcji, a właściwie gry dostępnej w aplikacji mobilnej dla klientów. Żabu dostępne jest już dla wszystkich użytkowników aplikacji Żappka. Biorąc udział w zabawie, można zdobyć darmowe żappsy, zniżki i inne nagrody.Pomysł na wirtualną żabę Żabu powstał już parę miesięcy temu, ale dotąd pozostawał w fazie testów. Jak tłumaczy Żabka, projekt to efekt badań przeprowadzonych wśród użytkowników aplikacji Żappka to oni brali udział w tworzeniu postaci Żabu. Testowa wersja gry trafiła do 5 tys. graczy w grudniu 2022, a teraz jest już dostępna dla wszystkich klientów korzystających z Żappki.
Żabu: dostaniesz darmowe żappsy, produkty i zniżki na zakupy
Żabu to wirtualna żaba, która ma około 4 cm wzrostu. Uwielbia jabłka, częste prysznice i przede wszystkim lubi grać w gry.
Wykonane w animacji 3D Żabu reaguje na zachowania klienta. Rozwija się i zdobywa kolejne poziomy, w zależności od dokonywanych przez gracza zakupów, również tych realizowanych dzięki zebranym na koncie punktom lojalnościowym żappsom.
Gra polega na hodowli i regularnej opiece nad stworzoną przez siebie postacią Żabu. Po osiągnięciu wybranych poziomów na graczy czekają skrzynki z nagrodami darmowe żappsy, produkty i zniżki na zakupy. Ci, którzy przejdą wszystkie 100 poziomów i ukończą grę, otrzymają niespodziankę.
Wierzymy, że Żabu będzie hitem zarówno wśród starszych, jak i młodszych fanów gier, dostarczy naszym klientom rozrywki, a przy okazji będzie też nowoczesnym narzędziem komunikacji naszej oferty
wyjaśniał pomysł gry Dino Metaxas, director of digital acceleration w Żabka Polska.
Opracowanie gry poprzedziły badania wśród użytkowników aplikacji Żappka najwyżej ocenianym przez nich pomysłem było właśnie wdrożenie gry (aż 85% wskazań). Badania miały także na celu wyselekcjonowanie funkcji, które są najbardziej atrakcyjne dla klientów sieci respondenci bardzo wysoko ocenili grywalizację. W trakcie testów pytano również o optymalny wygląd gry oraz jej nazwę. Aż 80% użytkowników z grupy docelowej wybrało Żabu.
Mobilna aplikacja Żappka została udostępniona prawie cztery lata temu, w maju 2019 r. Jak podaje Żabka, pobrało ją już ponad 10 milionów osób, a obecnie liczba użytkowników wynosi ponad sześć milionów. Żappkę można pobrać w sklepach mobilnych Google Play, Apple App Store i Huawei AppGallery.
Zobacz: Żabka z nową usługą. Wszystko załatwisz przy kasie
Zobacz: Poczta Polska wysyła klientów do Żabki. Jest w tym sens
Kategoria: Telekomunikacja
2023-03-29 15:21:53| Telepolis.pl
Uber wprowadził nową funkcję w aplikacji wygodne zamawianie przejazdów dla innych osób. Dzięki niej można zadbać o bezpieczeństwo bliskich i przyjaciół, w sytuacji, gdy sami nie są w stanie zamówić kursu. W marcu Uber nawiązał współpracę z Fundacją SEXEDPL i został strategicznym partnerem Antyprzemocowej Linii Pomocy skierowanej do osób, które doświadczają przemocy, stosują przemoc lub są jej świadkami. Podczas warsztatów w siedzibie Ubera ekspertki fundacji poznały obowiązujące procedury oraz dostępne w aplikacji funkcje bezpieczeństwa i zarekomendowały wprowadzenie dostępnej już w niektórych krajach jako Uber Guest możliwości zamawiania przejazdów dla innych osób.
Aby zamówić gościnny przejazd ze swojego konta należy wybrać opcję Zmień pasażera. Funkcja ta dostępna jest na górze ekranu. Nowy pasażer otrzyma powiadomienie o szczegółach podróży, a kierowcy po zaakceptowaniu zlecenia wyświetli się imię przewożonej osoby. Aplikacja umożliwi także nawiązanie z nią połączenia, z zachowaniem przy tym pełnej prywatności i anonimowości danych, w tym numerów telefonów.
Status przejazdu bliskiej osoby wyświetlany jest w aplikacji w czasie rzeczywistym, można więc cały czas monitorować przebieg zlecenia.
Uber się zmienia, przemeblowanie w aplikacji
Możliwość zamawiania przejazdów dla osób trzecich w Polsce jest częścią największej w historii globalnej aktualizacji aplikacji Uber.
Najnowsza wersja aplikacji Uber ma zapewnić łatwiejsze zamawianie przejazdów, posiłków i przesyłek. Uproszczony ekran główny umożliwia prostsze przełączanie się między poszczególnymi opcjami i dostosowuje swoją zawartość do aktualnej lokalizacji użytkownika. Np. jeśli znajduje się on na lotnisku aplikacja poda informacje o sposobie poruszania się, aby pomóc w dotarciu do miejsca odbioru przez kierowcę.
Najnowsza aplikacja Uber obsługuje interaktywne powiadomienia Aktywności na żywo i Dynamiczną wyspę w telefonach Apple. Dzięki temu użytkownicy korzystający iPhone'ów z systemem iOS 16 lub nowszych mogą łatwo śledzić na bieżąco postępy przejazdu.
Zobacz: Uber Comfort dostępny w kolejnych miastach w Polsce
Zobacz: Uber ma plan jak zarobić więcej. Nie spodoba ci się
Kategoria: Telekomunikacja
Strony : [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] [11] następna »