Aktualności
»Media
»Internet
»Komputery
»Kultura
»Gospodarka
»Polityka
»Kraj, Świat
»Telekomunikacja
»Nauka
»Dodaj kanał RSS
Najpopularniejsze tagi:
spolszczenie
wsi
chce
nowy
polska
nowe
polsce
akcji
raport
tvn
usa
premier
roku
euro
polski
mln
nowa
internet
sprawie
abp
Znajdź wiadomości na wybrany temat:
2023-03-26 15:32:21| Telepolis.pl
Kolejna porcja szkodliwych aplikacji mobilnych została wyciągnięta na światło dzienne. Tym razem zagrożeni są zarówno użytkownicy Androida, jak i posiadacze iPhone'ów.Tym razem komunikat wymienia ponad 200 aplikacji. Nie są one częścią jednej kampanii to raczej zbiór różnych narzędzi ataku z różnych źródeł. Są wśród nich aplikacje zainfekowane przez malware, które wykradają dane osobiste, podszywają się, by okraść ofiary, a także takie pozwalające atakującym zdalnie przejąć kontrolę nad urządzeniami ofiar. Oto one:
[GALERIA:7975]
Jeśli używasz którejś z tych aplikacji na swoich urządzeniach, jak najszybciej się jej pozbądź. Są tu przeróżne apki, od komunikatorów, przez obsługę latarki po menedżery haseł, więc nie ma reguły. Zadbaj też w miarę możliwości o aktualizację oprogramowania swojego smartfonu, by mieć najświeższe poprawki bezpieczeństwa. Google i Apple już zostali powiadomieni o odkryciach przed weekendem i lada chwila aplikacje powinny być usuwane z Google Play i App Store.
Zobacz: Polacy uwielbiają takie aplikacje. Igrają z losem
Powyższa lista została przygotowana przez specjalistów z Narodowej Agencji Cyberbezpieczeństwa Tajlandii i podana do wiadomości przez tamtejsze Ministerstwo cyfrowej ekonomii i społeczeństwa. Jednak ponieważ aplikacje wymienione na niej są dostępne także w Europie, warto się z nią zapoznać tak na wszelki wypadek. Spora grupa obywateli Tajlandii została okradziona przez cyberprzestępców, którzy wykorzystali zainfekowane aplikacje mobilne.
Rząd Tajlandii ostrzegł również przed mnożącymi się jak króliki w Australii atakami phishingowymi, które gnębią ludzi na każdym kontynencie. Linki prowadzące do fałszywych stron są rozsyłane przez podszywających się m.in. pod banki. Z kolei na korzystających z komunikatora LINE czyhają oszuści udający prawdziwe firmy i wyłudzający pieniądze. Rząd zaleca więc ostrożność i przypomina, że tego typu podmioty nigdy nie będą prosić o podawanie haseł przez telefon czy wpisywanie danych na stronach z linków. Choć ta rada pochodzi z drugiego końca świata, my również powinniśmy wziąć ją sobie do serca.
Kategoria: Telekomunikacja
2023-03-26 15:11:39| Telepolis.pl
Brass: Birmingham to legenda wśród gier ekonomicznych. Dlaczego warto w nią zagrać? Przekonajcie się sami!Anglia, koniec XVIII wieku. Świt rewolucji przemysłowej wydarzenia, które na zawsze zmieni oblicze świata. Czy będzie to dla Was okazja, żeby zbudować doskonale prosperujące biznesowe imperium, czy też pogrążycie się w długach i zapomnieniu? Jedno jest pewne w Waszej przyszłości czeka na Was dużo węgla. I piwa.
Najlepsza planszówka świata
Mniej więcej tak wygląda tło fabularne w grze Brass: Birmingham. Oryginalny Brass to planszówka-legenda. Gra po raz pierwszy ukazała się w 2007 roku i od razu zyskała liczne grono fanów. Z czasem doczekała się odświeżonej wersji w postaci Brass: Lancashire oraz reimplementacji znanej jako Brass: Birmingham. Ten ostatni tytuł okazał się być jeszcze większym hitem od pierwowzoru. Ba, niedawno został okrzyknięty najlepszą grą planszową świata, wspinając się na pierwsze miejsce rankingu serwisu BoardGameGeek.
Ale nawet bez żadnych nagród Brass: Birmingham to tytuł, z którym warto się zapoznać. Szczególnie jeśli lubicie gry ekonomiczne. To wymagający tytuł, który mimo pozornie nijakiej tematyki gwarantuje masę emocji, wzajemnego psucia sobie planów oraz strategicznej głębi.
Zmagania u progu nowej epoki
W Brassie wcielamy się w rolę przemysłowców u świtu epoki przemysłowej. Nasza rola to zbudować dobrze prosperujące przedsiębiorstwo, które przyniesie nam fortunę oraz jak to często w planszówkach bywa jak najwięcej punktów. W tym celu będziemy budowali kopalnie węgla, huty żelaza, browary oraz fabryki, a także sieć połączeń komunikacyjnych służących do ich transportu. Bo wiecie niewiele nam z choćby najbardziej pożądanego towaru, jeśli nie jesteśmy w stanie dostarczyć go żadnemu kupcowi.
Mówiąc krótko, tworzymy rozległą sieć, okalającą cały obszar gry, a jej poszczególne elementy to niewielkie trybiki, które razem składają się na doskonale działającą przemysłową maszynę. To znaczy, w założeniach doskonale działającą. W praktyce wiele będzie zależało od naszej umiejętności planowania oraz poczynań rywali.
Bo właśnie nasz biznes nie funkcjonuje w próżni. W trakcie rozgrywki będziemy zmagać się z innymi potentatami przemysłowymi, rywalizując o te same terytoria, rynki zbytu i zasoby. W praktyce inni gracze będą nam zarówno przeszkadzać, ale także pomagać często wbrew swojej woli. Wszystko dlatego, że do wybudowanej na planszy infrastruktury dostęp mają wszyscy.
Chcesz sprzedać ceramikę pobliskiemu kupcowi? Nie musisz samemu budować połączeń między fabryką a rynkiem zbytu możesz do tego wykorzystać kanały lub tory postawione przez rywali. Podobnie, jeśli budujesz obiekt wymagający węgla lub żelaza, nie musisz pobierać surowca ze swojej kopalni, a możesz sięgnąć po zasoby wyprodukowane przez przeciwnika. Powiem więcej bardzo często będziesz musiał to zrobić.
Kto na tym zyska? A to już zależy od sytuacji. Jeśli zabierzemy rywalowi ostatnią jednostkę węgla, bez której nie będzie w stanie wybudować kluczowego połączenia kolejowego, prawdopodobnie nie będzie z tego powodu zadowolony. Z drugiej, żeby jakikolwiek budynek na planszy przyniósł nam punkty, musi on dojrzeć.
W przypadku fabryk produkujących towary będzie to wymagało wybudowania połączenia z kupcem i wykonania akcji sprzedaży, natomiast kopalnie węgla i huty żelaza przyniosą nam punkty, kiedy zużyjemy wszystkie przypisane do nich surowce. W efekcie wykorzystując zasoby z budynków innego gracza mimowolnie przybliżamy go do zwycięstwa.
Epoka nowych okazji
To wzajemne wykorzystywanie swoich budynków i zasobów to w gruncie rzeczy tylko jedna z wielu mechanik, jakie czekają na graczy w Brass: Birmingham. Stanowi ona jednak kwintesencję tego, co świadczy o sile tego tytułu. To gra o wykorzystywaniu okazji i podejmowaniu trudnych decyzji.
Budując mnóstwo połączeń wyręczamy niejako naszych rywali, ale jednocześnie gwarantujemy sobie punkty na koniec rozgrywki oraz możemy zmusić ich do wykorzystania naszych zasobów. Używając żelaza innych graczy dajemy im dodatkowe punkty, ale sami możemy np. postawić browar, który okaże się potrzebny na późniejszym etapie rozgrywki. Zaciągając pożyczkę obniżamy nasz dochód, ale mamy też za co wybudować droższe budowle.
Takich przykładów można mnożyć bardzo dużo. Ważne jest to, że żadna z akcji nie jest z definicji zła lub dobra. O tym, które z nich będą się opłacać, decyduje aktualna sytuacja na planszy oraz wyczucie odpowiedniego momentu.
Twardy reset
Jednym z moich ulubionych tego typu wyborów jest decyzja, jak chcemy wykorzystać erę kanałową. W dużym skrócie, rozgrywka w Brass: Birmingham dzieli się na dwie połowy. W pierwszej będziemy tworzyli połączenia kanałowe i budowali najtańsze budowle. W połowie gry następuje jednak moment zwrotny. Punktujemy wszystkie odwrócone budowle, po czym zdejmujemy z planszy wszystkie kanały i budynki pierwszego poziomu. W drugiej połowie będziemy budowali połączenia kolejowe (stąd nazwa era kolejowa) oraz dalej rozbudowywali nasze imperium. Koszty większości akcji rosną, ale nie zaczynamy od zera na planszy pozostają bowiem wszystkie budynki poziomów drugiego i wyższych.
Ten następujący w połowie gry reset stawia przed graczami kilka interesujących dylematów. Czy chcemy postawić na planszy jak najwięcej budynków pierwszego poziomu i niewielkim kosztem zgarnąć punkty w połowie gry? A może lepszym pomysłem będzie włożenie nieco wysiłku, by wystawić i odwrócić chociaż kilka budynków wyższych poziomów, dzięki czemu każdy z nich zapunktuje dwa razy (w połowie i na koniec rozgrywki)? A, no i nie mniej istotne gdzie się rozbudowywać, żeby na początku ery kolejowej nie zostać z ręką w nocniku i bez dostępu do węgla (bo ten nagle staje się znaznie bardziej istotny)?
Każda decyzja ma znaczenie
Brass: Birmingham wbrew obiegowej opinii nie jest grą trudną w opanowaniu. Jasne, zasad jest sporo i wymagają 2-3 partii na oswojenie się z dostępnymi opcjami, mapą oraz rytmem rozgrywki, ale potem wszystko idzie stosunkowo gładko. Na pewno nie jest to jeden z tych tytułów, gdzie co kilka minut trzeba coś sięgać do instrukcji, żeby sprawdzić jedną z dziesiątek mikrozasad, których nie sposób spamiętać.
Brass oferuje jednak głębię strategiczną, której ze świecą szukać w jakiejkolwiek innej grze ekonomicznej. Tutaj każda decyzja ma znaczenie i żadne dwie partie nie wyglądają tak samo. To tytuł wymagający psychicznie, ale jednocześnie niesamowicie satysfakcjonujący. Po każdej rozegranej partii odchodzę od stołu autentycznie wypluty psychicznie, a mimo to jeszcze wiele godzin odtwarzam sobie przebieg rozgrywki i analizuję, co można było inaczej zrobić. Ta gra po prostu tak działa.
Jeśli szukacie tytułu, który jest kwintesencją gier ekonomicznych; niemalże Świętym Graalem świata planszówek, koniecznie musicie spróbować swoich sił z Brass: Birmingham. Nie będziecie żałować!
Zobacz: Betrayal at House on the Hill - gra, która zaskakuje na każdym kroku
Zobacz: Nemesis: Lockdown - horror idealny nie tylko na Halloween
Kategoria: Telekomunikacja
2023-03-26 13:20:45| Telepolis.pl
Nieoficjalny klient YouTube'a, Vanced, doczekał się szkodliwych odmian, dystrybuowanych w zestawie z trojanem bankowym Nexus. Instalacja na smartfonie nieoficjalnego klienta YouTube może kusić, wszak oznacza cały szereg korzyści, w tym uwolnienie od reklam czy możliwość odtwarzania w tle. Twórcy tego typu narzędzi nie zawsze są jednak filantropami. Czasem to po prostu zwyczajni oszuści.
Prawdopodobnie najpopularniejszy nieoficjalny klient YouTube'a, YouTube Vanced, został przez swych pierwotnych autorów porzucony w marcu 2022 roku, ale właśnie powraca. Tyle że, jak alarmuje zajmująca się cyberbezpieczeństwem firma Cleafy, dystrybuowana obecnie wersja narzędzia zyskała niechciany dodatek. Jest nim trojan bankowy Nexus.
Nexus, czyli trojan jako usługa
Sam Nexus to jedno z tych ustrojstw, których nikt raczej w swym smartfonie nie chce. Zgodnie z wyliczeniami, potrafi wykradać dane z około 450 aplikacji bankowych i portfeli kryptowalutowych na całym świecie. Uzyskuje przy tym dostęp do kluczowych uprawnień, m.in. celem przechwytywania SMS-ów z kodami autoryzacyjnymi.
Pochodzenie malware'u nie jest jasne, ale wiemy, że jest on oferowany w dark webie na zasadach usługi. Kosztuje 3000 dol. na miesiąc. Badacze spekulują, że trojan powstał gdzieś na terenach byłego Związku Radzieckiego, a to z uwagi na jego dość nietypową politykę, zakazującą użycia w Azerbejdżanie, Armenii, Białorusi, Kazachstanie, Kirgistanie, Mołdawii, Federacji Rosyjskiej, Tadżykistanie, Uzbekistanie, Ukrainie i Indonezji
Nexus jest w stanie sam się aktualizować, a Cleafy uważa, że jest to realne zagrożenie i może zainfekować setki urządzeń z Androidem na świecie. Dobra wiadomość jest taka, że szkodnik nie potrafi przemknąć przez zaporę Google Play Protect. Gorsza pirackich klientów YouTube'a nikt nie pobiera ze Sklepu Play, lecz poprzez bezpośrednie linki z plikami APK, więc to nie rozwiązuje problemu.
Kategoria: Telekomunikacja
2023-03-26 13:01:08| Telepolis.pl
W XXI wieku kupowanie rzeczy z zagranicy jest banalnie łatwe. Możesz sprowadzić z USA do Polski telefon, telewizor czy inną elektronikę w kilkanaście dni. Często nawet łączne koszty całej operacji są niższe niż nabycie tego sprzętu w sklepie znajdującym się w Twoim mieście. Jak to możliwe? Wiele osób uważa, że to gra niewarta świeczki. W praktyce natomiast możesz na tym sporo zaoszczędzić, jeśli wiesz, na jakie aspekty musisz zwrócić uwagę. Dlaczego elektronika z USA jest tańsza?
Dla nikogo nie jest niespodzianką fakt, że ceny produktów dostosowane są do rynku, na którym są wystawiane. Jeśli w danym kraju jest na coś popyt, to oddziałuje on na podaż i stawki. To sprawia, że jedno państwo mogą zalewać rzeczy danej marki, podczas gdy w drugim nie jest ona popularna, a w żadnym z nich nie ma ona swojej siedziby. Nie bez znaczenia są też opłaty dodatkowe, wynikające z przepisów danego kraju, np. podatki czy cła.
Do wymienionych wyżej kwestii możemy doliczyć też kulturę zakupową danego kraju. W USA np. bardzo rozwinięte są mechanizmy promocyjne i rozmaite obniżki. Stany Zjednoczone to ogromny rynek, często więc wiele technologii pojawia się tam o wiele wcześniej niż w Polsce. Sprawia to, że zagraniczne zakupy stają się jedyną szansą na zdobycie danego produktu.
Wszystkie opisane powyżej elementy składają się na wyjaśnienie, dlaczego elektronika w USA bywa tańsza i wielu Polaków chce ją kupować. Często ceny samych produktów niczym się nie różnią, a czasem są nawet tańsze niż stawki obowiązujące u nas. To szansa na zaoszczędzenie sporej ilości gotówki.
Na co zwrócić uwagę, kupując rzeczy za granicą?
Chcąc zaoszczędzić na zakupach w dolarach, warto przede wszystkim skupić się na łącznym koszcie zamówienia. Składa się na niego:
cena produktu,
koszt dostawy,
opłaty dodatkowe (np. cło).
Zsumuj te trzy kwoty zarówno w przypadku zakupu w sklepie polskim, jak i zagranicznym. Następnie porównaj stawki, które otrzymałeś, sprowadzając je do jednej waluty. Jeśli masz już kupione dolary, wykorzystaj do obliczeń kurs USD, po którym dokonałeś zakupu. Dopiero przymierzasz się do wymiany? Użyj realnej ceny, którą uznajesz za akceptowalną. To pozwoli Ci sprawdzić, czy taka transakcja jest opłacalna.
Koszty to jednak nie jedyna kwestia, na którą musisz zwrócić uwagę. Produkt będzie miał do pokonania tysiące kilometrów. Zastanów się więc, czy tak długi czas doręczenia paczki Ci nie przeszkadza. Pamiętaj ponadto, przez jak wiele rąk będzie musiała przejść Twoja elektronika. To większe ryzyko jej uszkodzenia czy zniszczenia. W przypadku szczególnie kruchego i kosztownego sprzętu warto rozważyć dokupienie dodatkowego ubezpieczenia.
Ostatnia kwestia to wiarygodność sprzedawcy. W Polsce jest wiele powszechnie znanych i cieszących się zaufaniem firm. Rynek amerykański jest bardziej zróżnicowany. Liczne sklepy działają tylko na terenie jednego stanu. Upewnij się więc, że przedsiębiorstwo, z którego usług zamierzasz skorzystać, na pewno jest rzetelne. Ponadto warto skontaktować się z nim i upewnić, że jest gotowy na odpowiedzialne przygotowanie przesyłki międzynarodowej.
Jak wymienić PLN na USD, żeby to się opłaciło?
Wymiana zł na dolary nie należy do skomplikowanych, ale trzeba wiedzieć, kiedy do niej przystąpić. Najlepiej jest śledzić stronę https://internetowykantor.pl/kurs-dolara/ i tam obserwować aktualny kurs USD. Gdy osiągnie on oczekiwany poziom, transakcję możesz przeprowadzić całkowicie online w kilka sekund. Kursy w InternetowymKantorze aktualizowane są na bieżąco, dzięki temu zyskujesz pewność, że nie ucieka Ci szansa na korzystną wymianę.
Im mniej złotówek wydasz na zdobycie określonej sumy w dolarach, tym tańszy będzie Twój zakup. Gdy do tego doliczysz różnicę między wartością produktu w sklepie amerykańskim i polskim, okaże się, że możesz zaoszczędzić w ten sposób naprawdę spore pieniądze. Zawsze warto ustawić alert, który wyśle Ci powiadomienie zawsze, gdy kurs dolara osiągnie opłacalną cenę. W ten sposób możesz też na bieżąco gromadzić zagraniczne waluty, by wykorzystać je w przyszłości.
Artykuł sponsorowany firmy InternetowyKantor.
Kategoria: Telekomunikacja
2023-03-26 10:38:18| Telepolis.pl
Nowe procesory AMD z serii Phoenix będą miały budowę hybrydową. Potwierdza to oficjalny dokument firmy.Od jakiegoś czasu pojawiały się spekulacje, według których nowe układu APU firmy AMD będą miały budowę hybrydową. Teraz zostało to potwierdzone w oficjalnym dokumencie, znalezionym na stronie internetowej Czerwonych.
AMD Phoenix z dwoma rodzajami rdzeni
Chodzi o układy AMD Phoenix z architekturą Zen 4. Kilkukrotnie mogliśmy już usłyszeć (chociaż nieoficjalnie i wcześniej mówiło się o Pheonix 2), że będą one wyposażone w wydajne rdzenie Zen 4 oraz energooszczędne jednostki Zen 4c. Teraz zostało to potwierdzone w oficjalnym dokumencie firmy, na który trafił użytkownik Twittera pod pseudonimem InstLatX64.
Z dokumentu wynika, że nowe układy będą wyposażone zarówno w energooszczędne rdzenie (opisane jako 1h), jak i ten bardziej wydajne (0h). W tym samym pliku AMD uprzedza twórców oprogramowania, że rdzenie będą różnić się wydajnością i jest to coś, na co deweloperzy muszą zwrócić uwagę.
#AMD in the Phoenix1 Processor Programming Reference (PPR) uses the same phraseology for the big and little cores as #Intel https://t.co/4gWXpC8Bkg https://t.co/2RbTR2DRWV pic.twitter.com/8JmBB0RIzt
InstLatX64 (@InstLatX64) March 24, 2023
Hybrydowa budowa procesorów nie jest niczym nowym. Od wielu lat wykorzystywana jest w układach mobilnych, które wykorzystywane są w naszych telefonach. Od niedawna z rozwiązania określanego jako big.LITTLE korzysta też Intel. Teraz AMD chce spróbować swoich sił, na razie tylko w układach do laptopów, a w przyszłości prawdopodobnie także w procesorach desktopowych.
Zobacz: Radeon RX 7900 XTX podkręcony do 3,4 GHz. Żarł prąd jak szalony
Zobacz: Intel z kompleksami? AMD nadal ma większego
Kategoria: Telekomunikacja
Strony : [6] [7] [8] [9] [10] [11] [12] [13] [14] [15] [16] [17] [18] [19] [20] [21] [22] [23] [24] [25] następna »